Currently Browsing: Ekologia

Alternatywa wobec tradycyjnego podlewania ogrodu

Alternatywa wobec tradycyjnego podlewania ogrodu

Szukasz udogodnienia w podlewaniu roślin w ogrodzie? Coraz więcej osób zastępuje tradycyjne węże ogrodowe i konewki systemem nawadniania. Podlewając rośliny wężem, zazwyczaj brakuje nam cierpliwości od powolnego dystrybuowania wody. Szybkie podlewanie powoduje, że woda szybko paruje, a oznacza to brak pożytku dla roślin. Zobacz, czym się kierować przy wyborze odpowiedniego systemu nawadniającego rośliny.

Postaw na wygodę

System nawadniania jest bardzo prosty w obsłudze i wygodny, ponieważ nie wymaga praktycznie obsługi. Po zaprogramowaniu działa automatycznie, zarówno w dzień jak i nocą. Nocą – woda paruje dużo wolniej, dzięki czemu możesz kontrolować zużycie wody. Będzie ono wówczas nawet o 50 procent mniejsze, niż w ciągu dnia. Woda będzie wolniej parowała, dzięki czemu trafi do korzeni.

Automatyczne sterowanie

Jeśli masz naprawdę duży ogród, bieganie z wężem ogrodowym jest uciążliwe. Możesz zainstalować system sterowany prosto z budynku. Wówczas warto skorzystać z pomocy firmy, która zajmie się kompleksową instalacją. Takie rozwiązanie jest bardzo wygodne. Urządzenie wysyła sygnał do elektrozaworów zakopanych w ogrodzie i uruchamia nawadnianie. Bardzo dobrym uzupełnieniem takiego systemu są czujniki wilgotności gleby lub deszczu, dzięki którym system będzie dodatkowo się uruchamiał w razie konieczności.

Pobór wody

Systemy nawadniające podłącza się do kranu lub studni z pompą. Optymalnie kiedy studnia znajduje się w centralnym miejscu w ogrodzie. Najlepiej jest kiedy odległość od źródła wody jest możliwie najmniejsza. Jeśli jest większa,  to można zrobić podłączenie. Do systemu nawadniania należy dobrać odpowiednie elementy emitujące wodę. Masz do wyboru różne mikrozraszacze i zraszacze. Dzięki odpowiednim końcówką emitują mgiełkę zraszającą rośliny. Najefektywniej jest raz na tydzień podlewać ogród obficie, a w pozostałe dni zraszać.

Kukurydza a nawozy naturalne

MINOLTA DIGITAL CAMERAUżywanie nawozów naturalnych zapobiega dużym ubytkom materii organicznej w glebie, którą powoduje uprawa kukurydzy. Obficie wytwarza ona masę nadziemną, pobierając z gleby składniki pokarmowe i dużo wody. Tymczasem według danych GUS najwięcej kukurydzy zbiera się w województwach śląskim i opolskim.

(więcej…)

Zdrowa żywność szansą dla naszych rolników?

Dziś chciałabym napisać parę słów na temat zdrowej żywności jako ratunku dla polskich rolników. Zacznę od przypomnienia, że rośnie świadomość ludzi na temat tego, co jedzą. Jest więc dla nich ważne to, aby spożywane jedzenie było zdrowe, ekologiczne i pochodziło z wiadomego źródła. Nie ma przecież bardziej wiarygodnego źródła niż nasze polskie role. Nie oszukujmy się, założenie, że masowe jedzenie jest niższej jakości, jest bardzo prawdziwe. Jeśli produkuje się na ilość, siłą rzeczy traci się na jakości (takie pokarmy są mniej zdrowe i mniej smaczne jednocześnie). Tak jest w większości branż i większości przypadków. W branży jedzeniowej dodatkowo dochodzi jeszcze ryzyko zatrucia lub trwałego uszczerbku na zdrowiu. Coraz głośniej w Polsce o niezdrowych dodatkach do wołowiny (priony) czy drobiu (dioksyny). Ekologiczna żywność staje się więc właściwie jedynym słusznym rozwiązaniem.

Oczywiście, ekologiczne jedzenie jest droższe. Musi takie być, ponieważ przykłada się większą wagę do jego jakości, a co za tym idzie, trzeba wydać więcej pieniędzy na utrzymanie uprawy lub hodowli. Warto jednak zauważyć, że wzrost świadomości Polaków powoduje, że są oni w stanie wydać więcej pieniędzy na jedzenie pewne, na produkty z polskich ziem.

Jak może na tym skorzystać przeciętny polski rolnik? Paradoksalnie, zacofanie polskich wsi jest tutaj dużym plusem. Nasi rolnicy korzystają często ze starych metod, które nie niszczą roślin tylko po to, aby urosły szybciej, lub niszczących smak hodowanych zwierząt. Właściwie więc polski rolnik naturalnie produkuje i wypuszcza na rynek ekologiczną żywność. Statystycznie, polski rolnik używa dziesięć razy mniej sztucznych nawozów, niż się to robi w Europie Zachodniej (w której, de facto, też jest moda na zdrową żywność – paradoks?).

Nawet polski rząd trzyma kciuki za tę akcję i od 2007 roku oferuje dopłaty do gospodarstw oferujących zdrową żywność. Dzięki temu, w ciągu roku, liczba takich gospodarstw powiększyła się dwukrotnie. Należy również wspomnieć o nowej ustawie (listopad 2010), która mówi o tym, jakie warunki musi spełniać rolnik, aby jego produkty były ekologiczne.

Trzymamy kciuki za polskich rolników! 😉