Kury nioski i podstawy ich hodowli

Pewnie każdy szanujący się gospodarz wie, że kur niosek nie można traktować po macoszemu. Koniecznie trzeba im zapewnić dobre warunki, aby mogły dla nas znosić jak największą ilość jaj, którą potem wykorzystamy do różnych niecnych celów 😉 lub sprzedamy. Otóż, do szesnastego tygodnia życia kury te nie potrzebują tak wielkich komfortów, ponieważ jeszcze nie znoszą jaj. Jednakże, gdy ten wiek przekroczą, należy pomyśleć o odpowiednim ulokowaniu poszczególnych sprzętów i gniazd tak, aby czuły się dobrze i było im wygodnie.

Zacznijmy od podstaw. Otóż, kury nie mogą przebywać w tłoku, więc powinniśmy tak zagospodarować kurnik, aby zaoferować metr kwadratowy nie więcej niż czterem kurom. Wtedy będą się czuć odpowiednio i będą miały wystarczającą swobodę poruszania się. Jeśli mowa o sprzęcie do karmienia i pojenia, to powinien on znajdować się na wysokości dzioba kur, tak, aby ograniczyć do minimum wypadanie mieszanki paszowej z pojemnika na pożywienie i wylewanie wody z poidła.

Jednym z ważniejszych miejsc w kurniku dla kur niosek są gniazda. My proponujemy takie rozwiązanie:

Gniazdo to powinno znajdować się w kącie, bokiem lub tyłem do światła oraz wejścia do kurnika. Należy kurom zapewnić maksimum prywatności.

Gdy kura kończy 16 tydzień życia, wchodzi w dorosłość. Należy odpowiednio troszczyć się o nie wtedy, bo to, w jaki sposób zostaną potraktowane, wpłynie na to, w jaki sposób kura będzie znosić jaja. Powinna się też zmienić żywność kury, potrzebuje ona paszy z większą o 16 % ilości białka. W kurniku nie może wtedy zabraknąć pojemnika z kredą paszową zmieszaną z piaskiem, aby mogła uzupełniać składniki mineralne, które są potrzebne do produkcji skorupy dla jajek. W razie potrzeby, możemy też zastanowić się nad podaniem zestawu witamin, takich jak A, D i E. Wtedy też powinno się wydłużać dzień kurze, jeśli jest zima i doby są krótkie, to sztucznie, ponieważ potrzebuje ona 10 godzin światła. 2 tygodnie później musi się to wydłużyć do 12 godzin. Nie należy jednak przesadzać ze światłem, maksymalny czas naświetlenia wynosi 14-15 godzin. Pamiętajmy o tym, żeby w okresie nieśności nie skracać czasu oświetlenia.

Zboża w Polsce

Aby mówić o polskich zbożach, należy sięgnąć pamięcią do przeszłości, a im głębiej, tym lepiej poznamy jego genezę w Polsce. Pamiętacie z lekcji historii jak praktycznie od zawsze byliśmy rolniczym krajem i uprawialiśmy zboże? Chyba już nawet w czternastym wieku. I tak się nam wiodło i wiodło, aż do czasu lat dziewięćdziesiątych XX wieku, kiedy to ktoś wypuścił absurdalną myśl, która nawoływała do zaprzestania uprawiania żyta i pszenicy, ponieważ jakoby miała być ta inwestycja nieopłacalna. Mówiło się, że uprawa tych zbóż jest droższa, niż ich sprzedaż, a co za tym idzie, wielu ludzi poprzestało na uprawie tego typu roślin. Niestety, nie był to zbyt dobry pomysł dla polskiej gospodarki.

Na szczęście, pod koniec XX wieku, gdy Polska zaczęła się przygotowywać do wejścia do Unii Europejskiej, musiała spełnić wiele standardów, do których to wcale nie było tak łatwo się przygotować. Jednym z nich były duże restrykcje dotyczące sektora rolniczego. Skutkiem tego był ponowny wzrost upraw zboża. Na szczęście! Dodatkowo, otworzył się rynek, więc ekspansja eksportu była znacznie ułatwiona.

Rolnicy znów zaczęli uprawiać zboża, które to są przecież bardzo potrzebne na całym świecie, chociażby na mąkę. Jest jednakże wiele innych zastosować zboża, o czym wie każdy.

Gdy już Polsce udało się wejść do Unii, w rolnictwie polskim zaczęło być jeszcze lepiej. Rolnicy mogli i nadal mogą, liczyć na duże dofinansowania ze Wspólnoty na różne przedsięwzięcia. Dodatkowo, zaczęto modernizować maszyny rolnicze, a także tworzyć ogromne gospodarstwa zatrudniające pracowników z zewnątrz, a nie, tak jak dotychczas, członków rodziny. Dzięki temu polskie rolnictwo zaczyna być uprzemysłowione na szeroką skalę, co wróży mu tylko dobrze.

Warto na koniec wspomnieć o ewolucji zbóż. Kiedyś było tak, że powszechne myślenie kazało sadzić żyto na mniej urodzajnych ziemiach i pszenicę na tych bardziej urodzajnych. Dzięki modyfikacjom genetycznym, dziś mamy pszenżyto, które świetnie się spisuje we wszystkich rodzajach gleb.

Pewnie kolejnym krokiem w polskim rolnictwie, będzie ekspansja produkcji żywności ekologicznej na szeroką skalę, co pomoże nam rozwinąć się w tym sektorze znacznie bardziej.

Kury do przydomowego chowu

Hodowanie kur w przydomowym gospodarstwie to bardzo dobry pomysł. Dzięki temu możemy liczyć zarówno na własne mięso (drób, dla tych, dla których drób to nie mięso) i jaja, a jak wiadomo, nic nie smakuje tak dobrze, jak ekologiczna, samemu wyprodukowana żywność, jeśli można tak mówić o kurach 😉

Nie wszyscy wiedzą, że kury były kiedyś dzikimi zwierzętami. Przed ich udomowienie, ukształtowały się trzy raz:

1. Kury nioski. To najlżejsze kury, zmodyfikowane po to, aby nieść jak najwięcej jaj. Są wrażliwe na złe warunki środowiskowe, bo o to przecież chodzi, ważą najwięcej, są odporne na warunki pogodowe.

3. Typ mieszany. To kury nadające się zarówno do uboju, jak i do znoszenia jaj.

W poniższej części wpisu opiszę trzy najlepsze gatunki kur, nadające się do przydomowego chowu, a co za tym idzie te najpopularniejsze.

  • Zielononóżka kuropatwiana

To jedna z najpopularniejszych ras kur ogólnoużytkowych. Typowo polska. Została wyhodowana na przełomie XIX i XX wieku. W latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku Zielononóżka kuropatwiana stanowiła 30% stanu pogłowia kur.

Kury ważą 1,8-2,3 kilograma, a ich nośność wynosi około 140-180 jaj rocznie. Jej minusem jest to, że może się trochę płoszyć w większych stadach. Mówi się, że jaja tych kur zawierają małą ilość cholesterolu, co czyni je zdrowymi.

  • Rhode Island Red (Karmazyn, Rodajlend)

To zdecydowanie najpopularniejszy rodzaj kur w Polsce. Charakteryzuje się ciemnobrązowym kolorem pierza. To kura mięsna, która potrafi osiągnąć 2,1 kg. Znosi też jaja z dość dużą częstotliwością, bo rocznie jest to aż 210-230 jaj, których to skorupa jest brązowa. Ptaki te nie płoszą się i dobrze znoszą złe warunki środowiskowe. Jako ciekawostkę można dodać, że właśnie ta kura jest symbolem stanu Rhode Island.

  • Plymouth Rock

To jedna z cięższych ras kur ogólnoużytkowych. Osiągają one4 do 2,3 kg (koguty mogą ważyć nawet więcej niż 4 kg). Intryguje kolor ich pierza, ponieważ są one w całości pokryte biało-czarnymi prążkami. Potrafią znieść do 200 jaj rocznie. Ich cechą charakterystyczną jest to, że są odporne na warunki środowiskowe i cechuje je wysoka zdrowotność.

Kombajn na drodze publicznej

Nie od dziś wiadomo, że gdy kombajnista chce przejechać swoim pojazdem przez drogę publiczną, ma obowiązek uzyskać wcześniej zezwolenie. Okazuje się jednak, że to wcale nie jest taka łatwa sprawa. Rolnicy doskonale wiedzą o tym przepisie, ale nie mogą go zrealizować, bo zwyczajnie nie mogą znaleźć odpowiednich miejsc, w których owe dokumenty można by dostać.

Teoretycznie, sprawa jest jasna. Jeśli chce się przejechać pojazdem do szerokości 3,5 metra, takie zezwolenie, na jednorazowy przejazd, powinno się otrzymać w starostwie. Jeśli pojazd przekracza daną szerokość, powinien się o nie starać u przedstawiciela Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad. Dodatkowo, należy wtedy opłacić i tę wizytę (zezwolenie), jak i pilota.

Rolnikom wydaje się ten przepis uczciwy w przypadku, gdy chce się przejechać kilka lub kilkanaście kilometrów. Jeśli natomiast jest to jedynie 500-600 metrów, uzyskanie zezwolenia powinno być zbędne. Zbyt dużo biurokracji.

Można przejechać taką drogą, ale bez hedera. Jednakże, uważa się, że zdejmowanie hedera nie ma sensu, ponieważ montaż i demontaż trwa co najmniej godzinę, a przejazd drogą publiczną zwykle kilka minut.

Sołtysi wsi wypowiadają się na temat tego przepisu w taki sposób, jak wspomniany powyżej. Respektują przepis, jednak sądzą, że powinno się przymknąć oko na przejazd kilkuset metrów.

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? A może druga strona medalu? W jaki sposób przejazd kombajnu może wpłynąć na samochody osobowe poruszające się tą drogą?

Jeśli macie na ten temat zdanie, zapraszam do dyskusji, bo bardzo chętnie poznam wszystkie za i przeciw.

Wypłata dopłat bezpośrednich

Tak, drodzy koledzy rolnicy, z początkiem grudnia rozpoczęła się wypłata dopłat bezpośrednich za rok 2010 przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Ciekawe jest to, że już pierwszego grudnia wypłacono 150 tysiącom rolników 1,1 miliarda złotych. W pierwszych trzech dniach ta kwota osiągnęła już 3 miliardy złotych. To nie zdarzyło się jeszcze nigdy, jeszcze nigdy ARiMR nie wypłaciła tak dużej kwoty w takim czasie. To progres. Należy w tym miejscu zauważyć, że realizacja dopłat bezpośrednich to największa w Unii Europejskiej operacja przeprowadzana przez Agencję, dociera do ponad 1,3 miliona rolników. To właśnie tyle osób złożyło w tym roku wniosek o dofinansowanie. Warto dodać, że już prawie milion z nich, otrzymało decyzję o przyznaniu tych pieniędzy. Oznacza to, że Agencja jest naprawdę dobrze przygotowana do realizacji. Miło czytać takie informacje 🙂

Łączna kwota, jaką otrzymają Polscy rolnicy w 2010 roku to 13 miliardów złotych.Obliczono to na zasadzie kursu Euro z 30 września 2010, który to wynosił 3,98 zł. Niestety, w zeszłym roku kurs Euro był znacznie korzystniejszy, ponieważ wynosił aż 4,2 zł. Przy tak ogromnych kwotach może się uzbierać wielka różnica w sumie wypłat.