Własny biznes to marzenie wielu osób – szczególnie tych, którzy myślą, że szef przychodzi do firmy tylko na kilka godzin dziennie, a resztę czasu spędza na leżeniu brzuchem do góry. Inni z kolei twierdzą, że konieczność działania na własną rękę jest wynikiem nieprzystosowania społecznego. Prawda jest jednak taka, że obie tezy są z gruntu nieprawdziwe.
Najlepsze interesy rodzą się bowiem w bólach i mękach – trzeba być dzieckiem bardzo bogatych rodziców, aby start w dorosłość, co czasem oznacza również rozpoczęcie działania w ramach własnego przedsiębiorstwa, zaliczyć bez otarć, siniaków czy nawet złamań. Zazwyczaj jednak rozkręcanie firmy wiąże się z katorżniczą pracą oraz inwestycją – stąd kondycja finansowa młodych firm często pozostawia wiele do życzenia. Nie każdy wytrzymuje takie tempo dlatego też na rynku spotykamy się z wieloma sytuacjami, kiedy przedsiębiorstwa przestają funkcjonować z dnia na dzień.
Jeśli jednak uda nam się przezwyciężyć najtrudniejszy, początkowy okres to później może być już tylko z górki – kiedy złapiemy wreszcie płynność finansową a stres schodzi do powszechnie akceptowalnego poziomu, możemy wziąć głęboki oddech i rozpocząć inwestycję w przedsiębiorstwo, a także w samego siebie.
Fakt, że są szefowie, którzy na swoich włościach zjawiają się jedynie raz w tygodniu na dwie godziny by sprawdzić księgowość i pojechać dalej. Przyczyny takiego stanu rzeczy mogą być dwie – albo szefowi już nie zależy na dobrej kondycji przedsiębiorstwa, albo ma pełne zaufania do swoich pracowników. Tak czy inaczej jednak, żadna z tych sytuacji nie jest korzystna dla przedsiębiorstwa. Kierownik powinien bowiem dawać swoim pracownikom przykład, jak mają swoje obowiązki wypełniać. Nie należy też z drugiej strony przesadzać – przecież właściciele firm mają na głowie mnóstwo problemów, z którymi zmagać się nie muszą szeregowi pracownicy. Dlatego każdy powinien się skupiać na swoich obowiązkach, a efekty przyjdą na pewno.
Leave a Reply